"Kolęda płynie z wysokości", święta tuż tuż...

Witajcie:)

Ostatnio zaobserwowałam u siebie spadek energii życiowej. Mogę to ująć tak: chce mi się, ale mi się nie chce. Ci co teraz mają zimę marzą o lecie a ci, którzy mają jego nadmiar pragną zimna!.

Totalnie nie czuję zbliżających się świąt, jedyne co odczuwam to spalone słońcem plecy. Sama jestem sobie winna, blondynka grzebiąca w ogrodzie w południe na 45 stopniowej patelni, nie mogło się to skończyć inaczej. Święta... jeden z najbardziej rodzinnych okresów. Moja mama jak co roku robi wcześniej uszka i je zamraża, w te święta produkcja idzie mniejsza, lecz przygotowania wcześniejsze. W moim domu tradycyjnie: 12 potraw, choinka przystrajana w Wigilię, dokładne porządki, kilkudniowe gotowanie. Ech...
Tutaj zdziwiło mnie, że w radiu nie grają kolęd, a sklepy przyozdobiły się dopiero po 6 grudnia, wspomnę jeszcze, że nie obchodziliśmy tutaj Mikołajek. Jedno się chyba nigdy nie zmieni, święta to czas tracenia, pieniędzy oczywiście! czy to w Urugwaju, Polsce, lub w Belize.
Jeżeli chodzi o nastrojowość, znalazłam ostatnio troszkę inną  kolędę w wykonaniu PENTATONIX "Mary did you know?" klik
Jeżeli chodzi o krajowe kolędy, polecam każdemu płytę: "Bracia Pospieszalscy & Various Artists - Kolęda dobrych ludzi woli" klik  
(niestety na YT nie można odsłuchać wszystkich piosenek, warto zdobyć płytę, bo kolędy są naprawdę piękne)

Mój pies wykorzystując weterynaryjny pakiet, ma miesięczną darmową kąpiel lub strzyżenie. Wrócił wczoraj z weterynaryjnego SPA, wyczesany i puszysty, wygląda jak mały lew ;). Słuchajcie a tak propos tego przysłowia "Świat schodzi na psy" to powinniśmy zmienić na: " Świat schodzi na ludzi", nie sądzicie?


Kilka dni temu czytałam bardzo pozytywną historię, pewnej Jennifer Brickare, której marzeniem było zostać akrobatką. Kochana i wspierana przez swoich adopcyjnych rodziców, rozpoczęła realizację swoich marzeń. Jej mama postawiła w domu oraz w ich życiu pewne ultimatum, iż nigdy nie usłyszy wyrażenia "Nie mogę". Jennifer realizowała swoje plany, odnosząc pierwsze sukcesy, pewnego dnia zapytała mamę o jej prawdziwą biologiczną rodzinę. Mama poprosiła aby usiadła, wtedy wszystko jej opowie. Córka odpowiedziała " Mamo przecież ja ciągle siedzę, nie mam nóg". Jennifer napisała list do swojej biologicznej siostry, a potem nawiązały ze sobą kontakt. Biologiczna siostra jako profesjonalna akrobatka a do tego idolka Jeniffer, która była pod wielkim wrażeniem jej sukcesów. W rozmowie telefonicznej, kobiety wymieniały swoje pasje, Jeniffer dodała : (...)" zapomniałam ci wspomnieć, nie mam nóg". klik


Jest to opowieść w stylu słów Baraca Obamy "Yes we can! " i wygrał wybory :). Niemożliwe staje się możliwe, gdy tylko pozbędziemy się barier, tworzonych w naszej głowie.
Jest to mój pierwszy odwyk, drugi to zaprzestanie narzekania, które jest naszą polską przypadłością. A to pogoda zła, za ciepło, za zimno, za drogo, za tanio itd...


Urugwajczycy mają taką cechę, że nie narzekają i co więcej, żyją w wiele trudniejszych warunkach niż my. Jest to element kultury, który bardzo tu szanuję, nie obciążać nikogo własnymi problemami i po drugie jeżeli powtarzasz tak codziennie JEST DOBRZE, tak też się czujesz.

                               Odnośnie psioczenia, życie za drogie, na nic nie starcza.
                        Nie chcielibyście zmienić życia na darmowe?
            Nie wydawać na jedzenie, ubrania i płacić miesięcznie tylko 12 USD za rachunki.
 Myślicie, że jest to niemożliwe,więc powtórzę jeszcze raz: "Yes we can!" (B.O.)
 Taką rewolucję swojej rodzinie zafundował Jules Dervares, a to wszystko przez lub dzięki modyfikowanej kukurydzy. Złej jakości jedzenie, które serwował swoim dzieciom, skłoniło go do osobistych przemyśleń oraz działań. Zobaczcie sami jakie imperium ogrodnicze stworzył. tu
Na YT jest też spoko dokument "Organic Effect", dający do myślenia. Otóż pewna rodzina, postanowiła spożywać tylko jedzenie ekologiczne, dzięki temu pozbyła się wszystkich pestycydów z organizmów. Jak tego dokonali i co pokazały ich badania tu

Czy wiecie, że wiele ludzi w Urugwaju nigdy nie widziało śniegu na żywo i prawdopodobnie nigdy nie zobaczy. A szkoda bo Polska zima o ile jest:) jest cudowna;))
Kiedy byłam mała wierzyłam w Mikołaja, jako dorosła myślę, że CHCEMY aby dzieci myślały już tak realnie jak my. Nie twierdzę, że należy je okłamywać do 15-stego roku życia, ale nie zabijajmy tak fachowo dziecięcej radości.
Gdyby mnie ktoś nagrał kilkanaście lat temu, jak skakałam pod sufitu, na widok nowej lalki Barbi, zrozumiałby, że świat dzieci funkcjonuje na innych zasadach. Drodzy rodzice, możecie powiedzieć prawdę, ale zostawcie miejsce na fantazjowanie. Prawdziwa historia jest taka, że kiedyś istniał dobry człowiek, który obdarowywał biedne dzieci. Choć dziś ulice są pełne przebieranych Mikołajów, dobra energia została w nas dorosłych.

                             A tak na luzie, co może robić Mikuś gdy nie ma śniegu, lub pracy?





Trzymajcie się cieplutko :*

Gianfranco Kucharski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz